Do malkontentów nie należę, jak sądzę, ale... muszę pomarudzić, gdyż spacerki z Misią przynoszą następujące spostrzeżenia:
- kiedyś, jak topniał śnieg to wyłaniały się spod niego piękne, subtelne przebiśniegi. W dużym mieście, gdy topnieje śnieżna pokrywa wyłaniają się obrzydliwe, wszędobylskie psie kupy...
- gdyby chodniki w mojej dzielnicy mogły śpiewać z pewnością wykonywałyby taką oto mruczankę "jestem byle-jaki i mam same braki"
Tym samym spacer zamienia się z pięknej przechadzki z wózeczkiem, we wątpliwie przyjemny slalom gigant...
- kiedyś, jak topniał śnieg to wyłaniały się spod niego piękne, subtelne przebiśniegi. W dużym mieście, gdy topnieje śnieżna pokrywa wyłaniają się obrzydliwe, wszędobylskie psie kupy...
- gdyby chodniki w mojej dzielnicy mogły śpiewać z pewnością wykonywałyby taką oto mruczankę "jestem byle-jaki i mam same braki"
Tym samym spacer zamienia się z pięknej przechadzki z wózeczkiem, we wątpliwie przyjemny slalom gigant...
Na kanwie przygód z trasy przełajowej z wózkiem dziecięcym a terenowym przypomniał mi się stary, polski kawał:
OdpowiedzUsuń- Jadę sobie dziurą, nagle patrzę a tu asfalt!