Zamierzam poruszyć temat drażliwy, no drażniący przynajmniej zakończenia nerwowe w nosie, a mianowicie zagadnienie kupek:) Kilka dni temu, wieczór - ja umęczona już 8-krotnie powtórzonym procesem przewijania pieluszki z wątpliwie sympatyczną zawartością, staram się jakoś to sobie osłodzić i mówię do Myszki.
- kto już zrobił tyle kupek, kto jest moją małą, wspaniałą fabryką kupek, moja mała córcia tak? itd.
na co Mąż, leżąc na kanapie, oznajmia tonem godnym Ojca Mateusza, który akurat rozwikłał zagadkę kryminalną:
- Nasze dziecko prowadzi nielegalną fabrykę kupek i tajnie współpracuje z przedsiębiorstwem produkującym pieluszki:)
Komentarze
Prześlij komentarz