Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2012

Misi porządki w porządku wszechświata

Misia ustawiła w rządku pod ścianą Galilelusza, Newtona oraz Einsteina i sprawdza, czy z tą grawitacją to na pewno prawda:) Pewnie się panowie stresują, bo przy tylu próbach upuszczania przedmiotów na podłogę, a nuż za którymś razem okaże się, że się mylili!!! ja zaś tylu skonów nie zrobiłam od 7 klasy szkoły podstawowej. Pozdrawiam Panią od wuefu:) 

gwiezdny pyłek

W miniony piątek wróciłam z Misią ze spacerku. Była piękna, słoneczna pogoda. Posadziłam sobie Malutką na kolanach i ściągałam z niej kolejne warstwy spacerowych kubraczków. W pewnym momencie patrzę, a moja córeczka wyciąga łapki i coś próbuje chwytać. Przechyliłam i obniżyłam głowę, żeby zobaczyć co ona tam łapie? Na wysokości jej oczu padał żółty promień słońca, w którego blasku tańczyły drobinki kurzu, takie maciupeńkie. Byłam zaskoczona, że ona je dostrzega i rozczulona, że chce je radośnie złapać. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz cieszyłam się z powodu kurzu...:) Wpadłam na to, że czasami będę przedstawiać tu zachwyt na światem oczami szkrabinki:) Nazwałam ten cykl "Z niebieskiej perspektywy" na cześć koloru jej tęczówek.

absolutny must have!

Oto krótka lista modowych hitów, które absolutnie musisz mieć tej jesieni: - zwiewny szal utkany z babiego lata; - korale z kasztanów; - usta pomalowane szminką w ulubionym kolorze, byleby były uśmiechnięte najpiękniej i najszczerzej, jak to możliwe (śmiej się do siebie! boisz się, że przechodnie uznają, żeś wariatka? pomyśl, że nie znają się na modzie! ot co!:)); - uroczy berecik z żółtego lub czerwonego liścia klonu; - bądź eko - wiadomo, że z liściem na głowie nie wsiądziesz do autobusu* (!), więc spacer w dwie strony gwarantowany! :) * 

dokąd jadą misie, dlaczego słonie są zielone

Wszyscy znamy doskonale efekt kiepskich, letnich, tanecznych hitów, których na początku nie znosimy. Potem przyzwyczajamy się - w związku z częstotliwością emisji i stwierdzamy "nawet fajne, osłuchało mi się już". W trzeciej, ostatniej fazie cieszymy się, że idzie zima i skończy się endless summer, ustępując last-christmasom, white- christmasom i all-i-want-for-christmasom. No i dobra. Niezależnie od pory roku w naszej głowie może zrobić się mimowolna pętla - nucimy, pogwizdujemy śpiewamy, mruczymy. Mąż znalazł w sieci pewne internetowe radio dla dzieci (polecił mu je kole ga z pracy - sprostowanie na życzenie mego małżonka - wyszło, że go słuchałam jednym uchem*:). Okazało się fajne. Stało się tłem naszych zabaw. Uprzejmie zaprosiliśmy je do naszego domu. No i dobra. Tylko że pętla ma nieco inny charakter - zaraża, niczym wirusem, potrzebą entuzjastycznego, spontanicznego i niekontrolowanego śpiewania na głos, niezależnie od właściwości wokalnych i okoliczności. Do tego

"mamo rozkmiń to!" - część II

(c.d.  http://www.republikaradosci.blogspot.com/2012/10/z-cyklu-byc-rodzicem-odc-32-pt-mamo.html ) Jeszcze w szpitalu poczułam, że sukcesem naszej komunikacji będzie założenie, że ja tu jestem od rozkminiania:) Uwierzyłam, że dziecko nie płacze "bez sensu", że zawsze kryją się za tym jakieś potrzeby, których  z oczywistych powodów nie jest w stanie samo sobie zaspokoić. Ktoś może powiedzieć: "Przecież nie można być na każde zawołanie dziecka" lub "dziecko musi płakać, bo płuca mu się lepiej rozwijają", albo "jak tak będziesz robić, to dziecko od razu wejdzie ci na głowę, a ty nie będziesz miała czasu dla siebie" i najgorsze o zgrozo!  "niech samo się uspokoi"*. Z moich obserwacji wynika, że dziecko, które ma pewność, że kiedy pojawi się potrzeba, mama/tata/opiekunowie zareagują i zrobią wszystko, żeby zrozumieć język niemowlęcia**, nie nadużywa tych "zawołań". Jest spokojne i samodzielne, radosne i ufne, do tego nie "

"mamo, rozkmiń to!" - część I

Do tej pory, kiedy myślałam "wola" do głowy przychodziły mi następujące skojarzenia: Zduńska Wola, wola narodu, ostatnia wola, wolna wola, Volare, Woland, Stalowa Wola, Wola dzielnica w stolicy i Żelazowa Wola... Od kilku dni poznaję nowe obszary tego zagadnienia: czyjaś wola, a mianowicie   wola mojego dziecka. Misia odkryła, że ją ma i może oddziaływać na otoczenie poprzez orzekanie (choć bezsłowne jeszcze) swojej woli właśnie. Najczęściej woli akurat robić coś innego niż byłoby to zgodne z moją wolą. I co?  Dwa, trzy razy poczułam się bezsilna - przecież nie wytłumaczę takiemu maluszkowi, co jest w danej chwili lepsze lub właściwsze. Aż nagle voila! odkryłam, że ona  jest pełna swej dziecięcej mądrości. Bardzo sprytnie komunikuje mi czego chce i skłania do odszukania znaczenia jej zachowania, pomruków, sylab itp.  Zatem zamiast się frustrować, pomyślałam, że to taka nasza zabawa w coraz bardziej złożone zagadeczki. Mi śka je wymyśla, a ja odgaduję. Przykład