W miniony piątek wróciłam z Misią ze spacerku. Była piękna, słoneczna pogoda. Posadziłam sobie Malutką na kolanach i ściągałam z niej kolejne warstwy spacerowych kubraczków. W pewnym momencie patrzę, a moja córeczka wyciąga łapki i coś próbuje chwytać. Przechyliłam i obniżyłam głowę, żeby zobaczyć co ona tam łapie? Na wysokości jej oczu padał żółty promień słońca, w którego blasku tańczyły drobinki kurzu, takie maciupeńkie. Byłam zaskoczona, że ona je dostrzega i rozczulona, że chce je radośnie złapać.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz cieszyłam się z powodu kurzu...:)
Wpadłam na to, że czasami będę przedstawiać tu zachwyt na światem oczami szkrabinki:) Nazwałam ten cykl "Z niebieskiej perspektywy" na cześć koloru jej tęczówek.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz cieszyłam się z powodu kurzu...:)
Wpadłam na to, że czasami będę przedstawiać tu zachwyt na światem oczami szkrabinki:) Nazwałam ten cykl "Z niebieskiej perspektywy" na cześć koloru jej tęczówek.
Komentarze
Prześlij komentarz