Przejdź do głównej zawartości

"mamo, rozkmiń to!" - część I

Do tej pory, kiedy myślałam "wola" do głowy przychodziły mi następujące skojarzenia: Zduńska Wola, wola narodu, ostatnia wola, wolna wola, Volare, Woland, Stalowa Wola, Wola dzielnica w stolicy i Żelazowa Wola...

Od kilku dni poznaję nowe obszary tego zagadnienia: czyjaś wola, a mianowicie  wola mojego dziecka. Misia odkryła, że ją ma i może oddziaływać na otoczenie poprzez orzekanie (choć bezsłowne jeszcze) swojej woli właśnie. Najczęściej woli akurat robić coś innego niż byłoby to zgodne z moją wolą. I co?  Dwa, trzy razy poczułam się bezsilna - przecież nie wytłumaczę takiemu maluszkowi, co jest w danej chwili lepsze lub właściwsze.
Aż nagle voila! odkryłam, że ona  jest pełna swej dziecięcej mądrości. Bardzo sprytnie komunikuje mi czego chce i skłania do odszukania znaczenia jej zachowania, pomruków, sylab itp. 

Zatem zamiast się frustrować, pomyślałam, że to taka nasza zabawa w coraz bardziej złożone zagadeczki. Miśka je wymyśla, a ja odgaduję.

Przykład: Wczoraj. Czas popołudniowej drzemki. Zwykle Misia chwilę się przytula, potem odwraca się na boczek i zasypia (Ma dość regularny tryb dnia - jedna z nielicznych zalet butelki), więc raczej nie często pojawiają się zaskoczenia. A tu nagle: "Nie będę spała!". Gimnastyka na lewo i prawo, koziołki-fikołki i marudzenieeeeeeee. I tak 45 minut. Wypróbowałam już wszystkie motody mające zastosowanie w tej sytuacji: sprawdzenie pieluszki, chęci picia, ewentualnego bólu brzuszka, wykorzystanie kilku piosenek, łagodnego szeptu, głaskania, masażu - nic!). Myślę, co ona chce mi powiedzieć? I w końcu pytam choć to nie jej pora na pałaszowanie: czy Ty jesteś głodna? Nagle niebieskie oczka się we mnie wlepiają, idziemy do kuchni, 3 łyżeczki przecieru z jabłuszka, pół mini-wafelka ryżowego, powrót do sypialni i błogi sen. Powód: na II śniadanie Misia nie zjadła eksperymentalnie przydziałowej kaszki, a obiadek nie dał rady zredukować tego deficytu, bo brzuszek na raz przyjmuje tyle i nie więcej:)

Uwielbiam to mamusiowe rozkminianie! 

część druga jutro:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Disneyem w płeć :)

Lubię bajki Disneya. No dobra - przyznam się - kocham bajki Disneya. Nie, te o księżniczkach nie bardzo. Ale te dzisiejsze, które tak pięknie potrafią mówić dzieciom o ich sile, o wartości odwagi, wierze we własne możliwości, o roli determinacji i wytrwałości w realizacji marzeń. Cenię je także dlatego, że mówią o tym dziewczynkom (coś mi się zdaje, że twórcy spod znaku Myszki Miki, próbują w ten sposób spłacić dług, za treści przekazane przez Kopciuszka i spółkę...*). Ten post nie będzie jednak manifestem feministycznym, bo ja siebie i Misię uczę, że człowiek, to najpierw... człowiek. Potem cała reszta. I jeśli chodzi o mnie koniec tematu. No ale świat w najróżniejszy sposób wysyła inne komunikaty. Czym Mi jest większa, tym wątków dystansujących (nie zaś pokazujących wartość, płynącą z naszej różnorodności) chłopców od dziewczynek pojawia się coraz więcej. Od problemu z różem i tiulowymi spódnicami (i całkiem poważnego wewnętrznego rozdarcia 5 - latki pt. "nosić czy nie......

3 radosne dialogi z Misią! Chodź po radość :)

Radośnie Cię witam! A jeśli z uwagi na poniedziałek nie jest Ci zbyt radośnie, to zaraz będzie! Mam dziś dla Ciebie rysunek Misi, który wykonała jesienią i który jest jednym z moich ulubionych. Między innymi dlatego, że rozpoczął nowy etap w rysowaniu jej pasji rysowania. Po prostu włączyła sobie stop w trakcie bajki i postanowiła namalować modela Jojo, zerkając na ekran monitora :) :) :) I jeszcze 3 scenki rodzajowe nasze rodzinne: Z (dużymi) butami się do serca nie wchodzi Sobotni poranek, Misia zaczyna serduszkową licytację (WOŚP czy co?;)): - Mamo! kocham Cię całym sercem! Zerkam na męża i mówię: - Eeeej chyba dzielimy to serce pół na pół z tatą. - TAAAK - tato Ciebie kocham baaaardzo mocno, jesteś moim skarbem, ale mama troszkę większym... My: - ??? - próbujemy zrozumieć jak to sobie wylogikowała (autorskie określenie Mi). - No... bo ty tato masz większy... yyy... (szuka, szuka argumentu, bo ja mam raczej większy rozmiar od męża we wszystki...

Lady Octopus

Kilka dni temu - moja kuchnia - góra naczyń. W zasadzie stałam przed alternatywą: zaparzenie herbaty w plastikowym pojemniku curvera  i smarowanie chleba drewnianą łyżką, albo pozmywaniem. Wybrałam tą drugą opcję i czekałam na dogodny moment, czyli przynajmniej godzinny sen Misi. Nie dało się - był to typowy dzień pod tytułem "przytul mnie mamo". Zatem postanowiłam wypróbować chustę. Mi była zachwycona. Zaskoczyło mnie to, że zasnęła słodko przytulona do mnie mimo, że dynamicznie ruszałam rękoma, jak to przy zmywaniu. Poczułam się bardzo pierwotnie - domowe obowiązki z dzidziusiem przy sercu:)  Swoją drogą polecam film "Bobasy" - bardzo ładny dokument o 4 stylach wychowania malucha do roku. Mnie wiele zaskoczyło, a moim faworytem jest Panjao z Namibii. On całe swoje dzieciństwo jest naprawdę BEZ PRZERWY blisko mamy:) Film dla przyszłych i obecnych mam oraz osób fascynujących się różnicami kulturowymi. Czekam na Wasze wrażenia i zachęcam do komen...