Przejdź do głównej zawartości

Wynieś śmieci!

Dziś o obowiązkach. I o tym, jak zniechęcić/zachęcić do nich dziecko:)
Chcemy, żeby nasze dzieci były w przyszłości obowiązkowe, prawda? Dlatego od najmłodszych lat uczymy je systematycznych czynności i czynimy je za nie odpowiedzialnymi. W ten sposób brzdące, uczniaki i nastolatki włączają się w życie rodziny, stają się - we własnym i naszym odczuciu - aktywnymi uczestnikami życia rodzinnego. Mają poczucie sprawstwa, czują się ważne.

Teoretycznie.

Bo praktycznie jednym z pierwszych obowiązków domowych (poza sprzątaniem własnego pokoju) jaki zwykle dorośli przydzielają swemu potomstwu jest... wynoszenie śmieci...

Tak się zastanawiam - co w ten sposób mówimy dziecku o obowiązkach? (i koniec końców o nim samym):
- że obowiązek to coś niezbyt przyjemnego
- że jedyne, co może dać z siebie rodzinie, to wynieść coś niepotrzebnego
- że nie jest na tyle roztropne i kompetentne, by powierzyć mu zadania ważne i odpowiedzialne
- że nadaje się jedynie do zadań mało ambitnych
- pomyśl co dzieje się z jego poczuciem własnej wartości

Zapytasz: a co takiego złego jest w wynoszeniu śmieci? Korona mu/jej z głowy nie spadnie! To dlaczego, gdy tylko Twoje dziecko jest w stanie udźwignąć i przenieść 5 kilogramów oddajesz tą fuchę z uczuciem ulgi? Doprawdy myślę, że stać nas  - rodziców - na większą kreatywność w tym temacie:) Przynajmniej ja nie chcę uczyć mojej Misi obowiązkowości za pomocą śmieci...

Do głowy przyszły mi takie przykłady zadań przydatnych i kształtujących konkretne umiejętności:

Przedszkolak może dbać o systematyczne podlewanie kwiatków (np. zawsze w określony dzień tygodnia) - będzie mógł zobaczyć, co dzieje się, gdy zapomni dać kwiatkom pić i jak pięknie wzrastają, gdy dba się o nie właściwie. Nauczy się jaka jest przyczyna i jaki skutek, gdy roślince oklapną listki lub zakwitną kwiatki. To co, że rozleje wodę? Możesz dać mu szmatkę - jak samodzielnie powyciera, to już następnym razem nie porozlewa:). Nie będzie odkrywczym gdy napiszę, że nakrywanie do stołu, noszenie potraw, uczestniczenie w przygotowywaniu posiłków, wycieranie szmatką blatów (ja kiedyś kupiłam Misi taką jej własną - w gwiazdki:), karmienie domowych pupili to zadania (nazwijmy je okołoposiłkowymi), z którymi  przedszkolak sobie spokojnie poradzi. Ważne, żeby tych zadań nie było zbyt wiele na raz i aby były proste i mierzalne. Po utrwalonej jednej czynności stopniowo warto dodawać kolejną.

Dziecko wczesnoszkolne, np. 7-letnie mogłoby przygotowywać tygodniową lub miesięczną listę zakupów (takich większych, np. chemicznych). Na początku z Tobą, a potem coraz bardziej samodzielnie. W ten sposób może nauczyć się miar i wag, szacować, planować, a zatem przewidywać, liczyć, mnożyć, dzielić, będzie poznawać sposoby przechowywania produktów w domu (słowem mała logistyka:).
Albo dziecko, w tym wieku, może mieć "pod opieką" rodzinne uroczystości. Pilnować  kto, w jakim miesiącu i w jaki dzień ma urodziny, imieniny, rocznicę. Taki całoroczny kalendarz można wykonać wspólnie. A potem uczniak pilnuje wydarzeń, informuje rodzinę na kilka dni przed, jest takim managerem - pyta kto kupuje prezent, a może organizuje rodzinę na wspólne tworzenie prezentów, ustala przebieg imprezy itp. itd.

Nastolatek - Szef domowych rachunków? Czemu nie? Opłacanie i pilnowanie terminów miesięcznych rachunków to mega ambitne zadanie. W bankowości internetowej odnajdzie się lepiej niż Ty. Jeśli z jakichś powodów nie chcesz by syn lub córka mieli dostęp do informacji o Twoich finansach możesz założyć drugie konto, na które będziesz przelewać określone kwoty. A może taki old-school - dokonywanie wpłat na poczcie?
Nastolatek może też być odpowiedzialny za zorganizowanie od A do Z jednego wyjścia w miesiącu dla całej rodziny, składającego się np. ze wspólnego posiłku w ciekawym miejscu i jakiejś atrakcji.
Gadałam przed chwilą z nastoletnim dżentelmenem - okazuje się, że młodzież równie chętnie ugotuje coś dla wszystkich. Jeśli się jej zaufa, odda garnki i wyjdzie z kuchni:) Drugi nastolatek powiedział mi, że lubi zmywać - to podsunęło mi myśl, że dziecko/młodzież dobrze zapytać jaki on sam ma pomysł i chyba w ogóle od tego zacząć:). I mieć w zanadrzu swój własny (patrz powyższe), jak wzruszy ramionami, mówiąc "nie wiem";)

Mam nadzieję, że te przykłady przybliżają Ci mój punkt widzenia, pewien sposób postrzegania dziecka, jako pełnoprawnego członka rodziny, który chce się czuć w niej ważny. Także w kwestii obowiązków. Twoje dziecko jest zdolne podejmować naprawdę odpowiedzialne zadania, dostosowane do wieku, do tego kim jest i co lubi. Stać je na więcej niż wynoszenie śmieci :)

No, ale kto je w takim razie ma wynosić? Uwierz mi - to już dla nikogo nie będzie problem:)
(A poza tym - odpowiedzialność za segregowanie odpadów, zapoznanie dziecka ze strategią zero waste też może być dobrym pomysłem. Twoje dziecko - Domowym Strażnikiem Ekologii). Pomysłów mogą być miliony, możesz je mnożyć i wymyślać opcje dostosowane do swojej rodziny, bo przecież jesteś osobą twórczą i kreatywną (na bank! po kilku latach rodzicielstwa nie ma innej opcji :)).


Aha! I moim zdaniem nie warto mówić dziecku, że włączając się w domowe prace pomaga w ten sposób mamie, tacie. Aktywne uczestniczenie w życiu rodziny nie powinno być pomocą. Powinno być jego własnym (wewnętrznie zmotywowanym) działaniem, jego własną aktywnością i wolą:)

A przekonanie, że wynoszenie śmieci to właściwy i jedynie słuszny obowiązek dla Twojego dziecka , wyrzuć po prostu do kosza!

Ciao! :)





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Disneyem w płeć :)

Lubię bajki Disneya. No dobra - przyznam się - kocham bajki Disneya. Nie, te o księżniczkach nie bardzo. Ale te dzisiejsze, które tak pięknie potrafią mówić dzieciom o ich sile, o wartości odwagi, wierze we własne możliwości, o roli determinacji i wytrwałości w realizacji marzeń. Cenię je także dlatego, że mówią o tym dziewczynkom (coś mi się zdaje, że twórcy spod znaku Myszki Miki, próbują w ten sposób spłacić dług, za treści przekazane przez Kopciuszka i spółkę...*). Ten post nie będzie jednak manifestem feministycznym, bo ja siebie i Misię uczę, że człowiek, to najpierw... człowiek. Potem cała reszta. I jeśli chodzi o mnie koniec tematu. No ale świat w najróżniejszy sposób wysyła inne komunikaty. Czym Mi jest większa, tym wątków dystansujących (nie zaś pokazujących wartość, płynącą z naszej różnorodności) chłopców od dziewczynek pojawia się coraz więcej. Od problemu z różem i tiulowymi spódnicami (i całkiem poważnego wewnętrznego rozdarcia 5 - latki pt. "nosić czy nie......

3 radosne dialogi z Misią! Chodź po radość :)

Radośnie Cię witam! A jeśli z uwagi na poniedziałek nie jest Ci zbyt radośnie, to zaraz będzie! Mam dziś dla Ciebie rysunek Misi, który wykonała jesienią i który jest jednym z moich ulubionych. Między innymi dlatego, że rozpoczął nowy etap w rysowaniu jej pasji rysowania. Po prostu włączyła sobie stop w trakcie bajki i postanowiła namalować modela Jojo, zerkając na ekran monitora :) :) :) I jeszcze 3 scenki rodzajowe nasze rodzinne: Z (dużymi) butami się do serca nie wchodzi Sobotni poranek, Misia zaczyna serduszkową licytację (WOŚP czy co?;)): - Mamo! kocham Cię całym sercem! Zerkam na męża i mówię: - Eeeej chyba dzielimy to serce pół na pół z tatą. - TAAAK - tato Ciebie kocham baaaardzo mocno, jesteś moim skarbem, ale mama troszkę większym... My: - ??? - próbujemy zrozumieć jak to sobie wylogikowała (autorskie określenie Mi). - No... bo ty tato masz większy... yyy... (szuka, szuka argumentu, bo ja mam raczej większy rozmiar od męża we wszystki...

Lady Octopus

Kilka dni temu - moja kuchnia - góra naczyń. W zasadzie stałam przed alternatywą: zaparzenie herbaty w plastikowym pojemniku curvera  i smarowanie chleba drewnianą łyżką, albo pozmywaniem. Wybrałam tą drugą opcję i czekałam na dogodny moment, czyli przynajmniej godzinny sen Misi. Nie dało się - był to typowy dzień pod tytułem "przytul mnie mamo". Zatem postanowiłam wypróbować chustę. Mi była zachwycona. Zaskoczyło mnie to, że zasnęła słodko przytulona do mnie mimo, że dynamicznie ruszałam rękoma, jak to przy zmywaniu. Poczułam się bardzo pierwotnie - domowe obowiązki z dzidziusiem przy sercu:)  Swoją drogą polecam film "Bobasy" - bardzo ładny dokument o 4 stylach wychowania malucha do roku. Mnie wiele zaskoczyło, a moim faworytem jest Panjao z Namibii. On całe swoje dzieciństwo jest naprawdę BEZ PRZERWY blisko mamy:) Film dla przyszłych i obecnych mam oraz osób fascynujących się różnicami kulturowymi. Czekam na Wasze wrażenia i zachęcam do komen...