Zbliża się roczek Misi. A wiadomo, że jak jubileusz to podsumowania, powroty, sentymenty... I pewnie tak odrobinkę łzawo-podniośle będzie przez kilka najbliższych postów;)
Myślę ostatnio często o końcówce ciąży. Bo aura taka sama, bo buty
z zeszłego roku zimowe nieładne, acz wygodne wyciągnęłam, bo choinki
i mandarynki, bo bliscy świętujący mówią "pamiętasz jak w zeszłym roku wyglądałaś jak wieloryb?" lub "pamiętasz jak rok temu ledwo wlazłaś do nas na II piętro na Wigilię?". Pamiętam:)
z zeszłego roku zimowe nieładne, acz wygodne wyciągnęłam, bo choinki
i mandarynki, bo bliscy świętujący mówią "pamiętasz jak w zeszłym roku wyglądałaś jak wieloryb?" lub "pamiętasz jak rok temu ledwo wlazłaś do nas na II piętro na Wigilię?". Pamiętam:)
Pamiętam też, że wtedy nie umiałam sobie wyobrazić tego człowieczka, który we mnie mieszkał i za chwilę miał zerwać ze mną umowę najmu. Po głowie krążyły mi pytania: jak będzie wyglądać? jaki będzie miała (miał) temperament? a kolor włosów? jak to będzie ją (jego) pierwszy raz utulić? co poczuję? czy będę umiała? czy dam radę?
W tym roku, jakoś krótko przed Świętami siedziałyśmy w kuchni. Misiunia
w swoim foteliku, ja na taborecie. W radio leciała nastrojowa świąteczna piosenka. Coś tam do siebie gadałyśmy - ja po swojemu, ona po swojemu. Całość okraszałyśmy uśmiechami, minkami i czułymi spojrzeniami w oczy. Dałam jej kawałek mandarynki. Niemowlęcym zwyczajem ostrożnie wkładała cząstkę owocu do buziaka i zaraz wyjmowała szybko - musiała ocenić czy dziś akurat lubi mandarynki. Czynność powtarzała trzy razy i wreszcie zjadła smakołyk. Przekrzywiła swoją lokowaną główkę w lewo, kokietowała minką.
w swoim foteliku, ja na taborecie. W radio leciała nastrojowa świąteczna piosenka. Coś tam do siebie gadałyśmy - ja po swojemu, ona po swojemu. Całość okraszałyśmy uśmiechami, minkami i czułymi spojrzeniami w oczy. Dałam jej kawałek mandarynki. Niemowlęcym zwyczajem ostrożnie wkładała cząstkę owocu do buziaka i zaraz wyjmowała szybko - musiała ocenić czy dziś akurat lubi mandarynki. Czynność powtarzała trzy razy i wreszcie zjadła smakołyk. Przekrzywiła swoją lokowaną główkę w lewo, kokietowała minką.
I nagle przestałam się dziwić, że nie mogłam jej sobie wyobrazić... Jest niewyobrażalnie wspaniała:)
Rozważania przerwał mi nagły atak złości Misi. Znudziły jej się mandarynki
i amerykańskie świąteczne popowe przyśpiewki. Okej czas na spacer!
i amerykańskie świąteczne popowe przyśpiewki. Okej czas na spacer!
ale jak banany, to tylko w plasterkach :-)
OdpowiedzUsuńoczywiście, często na tym właśnie polega zabawa - marchewka owszem mamo, ale nie starta na tarce, tylko zmiksowana. A następnym razem: Miksowana? Mamo, przecież wiesz, że lubię plasterkach:)
Usuń