Przejdź do głównej zawartości

cukierki, cukierki, szeleszczą im papierki:)

Wczoraj z wieczora łażę po domu i cóż... szukam słodyczy (Męża nie ma, więc jakiś chociaż substytut węszę:). Nie magazynujemy raczej słodkości w szafkach, jak mamy napad idziemy do sklepu na dół - niestety w naszym bloku jest spożywczak czynny do 22:00,  co zdecydowanie działa na naszą niekorzyść.

Zakupy odpadają (Misia śpi), Męża nie wyślę... już mam zemdleć (wiadomo spada cukier), ale nagle pam! - przecież kupiłam tego dnia małe opakowanie lentylków. Mi zjadła połowę zawartości kolorowej tubki, a to oznacza, że zostało jeszcze kilkanaście (!) sztuk!!!  Będzie tego! Podchodzę do szafki i myślę: "nie, nie mogę - przecież to ma być na jutro, nie powinnam jej tego zjeść, albo dobra spałaszuję i jakoś się wytłumaczę, przecież zrozumie,  nie, jednak nie - jestem dorosła, no kaman". Zamykam szafkę, otwieram, zamykam. Ta wojna myśli trwa już długo - jakieś 5 sekund. I nagle błysk - "przecież jutro mała idzie do przedszkola, odkupię jej wtedy, nawet się nie zorientuje! i będę miała jeszcze dodatkowe pół opakowania dla siebie". Zjadam szybko lentylki zanim ponownie przyjdą wątpliwości.

Budzimy się rano, Misia po chorobie niewyraźna. Rozważam za i przeciw, żeby potrzymać ją jeszcze jeden dzień w domu. Podejmuję decyzję: zostajemy. I nagle przypomniały mi się lentylki. Niebawem słyszę - "Mamo chcę zjeść te cukierki, których połowa mi została z wczoraj".
 
:):):)

polecam piosenkę dla dzieci:
Kasia Klich cukierki cukierki dla dzieci

(piosenka o słodkościach i o owocach i warzywach)
żródło:Bajkowa Drużyna na YouTube
źródło: szafeczka.com



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Disneyem w płeć :)

Lubię bajki Disneya. No dobra - przyznam się - kocham bajki Disneya. Nie, te o księżniczkach nie bardzo. Ale te dzisiejsze, które tak pięknie potrafią mówić dzieciom o ich sile, o wartości odwagi, wierze we własne możliwości, o roli determinacji i wytrwałości w realizacji marzeń. Cenię je także dlatego, że mówią o tym dziewczynkom (coś mi się zdaje, że twórcy spod znaku Myszki Miki, próbują w ten sposób spłacić dług, za treści przekazane przez Kopciuszka i spółkę...*). Ten post nie będzie jednak manifestem feministycznym, bo ja siebie i Misię uczę, że człowiek, to najpierw... człowiek. Potem cała reszta. I jeśli chodzi o mnie koniec tematu. No ale świat w najróżniejszy sposób wysyła inne komunikaty. Czym Mi jest większa, tym wątków dystansujących (nie zaś pokazujących wartość, płynącą z naszej różnorodności) chłopców od dziewczynek pojawia się coraz więcej. Od problemu z różem i tiulowymi spódnicami (i całkiem poważnego wewnętrznego rozdarcia 5 - latki pt. "nosić czy nie......

3 radosne dialogi z Misią! Chodź po radość :)

Radośnie Cię witam! A jeśli z uwagi na poniedziałek nie jest Ci zbyt radośnie, to zaraz będzie! Mam dziś dla Ciebie rysunek Misi, który wykonała jesienią i który jest jednym z moich ulubionych. Między innymi dlatego, że rozpoczął nowy etap w rysowaniu jej pasji rysowania. Po prostu włączyła sobie stop w trakcie bajki i postanowiła namalować modela Jojo, zerkając na ekran monitora :) :) :) I jeszcze 3 scenki rodzajowe nasze rodzinne: Z (dużymi) butami się do serca nie wchodzi Sobotni poranek, Misia zaczyna serduszkową licytację (WOŚP czy co?;)): - Mamo! kocham Cię całym sercem! Zerkam na męża i mówię: - Eeeej chyba dzielimy to serce pół na pół z tatą. - TAAAK - tato Ciebie kocham baaaardzo mocno, jesteś moim skarbem, ale mama troszkę większym... My: - ??? - próbujemy zrozumieć jak to sobie wylogikowała (autorskie określenie Mi). - No... bo ty tato masz większy... yyy... (szuka, szuka argumentu, bo ja mam raczej większy rozmiar od męża we wszystki...

może czasem coś wyrośnie... czyli teoria chaosu

Moje jestestwo, a tym samym i macierzyństwo wkroczyło w fazę, którą mogę  scharakteryzować tylko poniższym cytatem muzycznym: Euro ma swój hymn, i ja także! Już kilka niezłych dni straciłam na próbach znalezienia jakiegoś sensu, niejałowej interpretacji. Do tego każda próba uporządkowania tego i owego lądowała w koszu, a raczej obok niego. Zatem sięgam po znany mi już sposób (i nieraz uznany za skuteczny!) polegający na okiełznaniu nieskorej do współpracy rzeczywistości teraźniejszej i przeszłej za pomocą pisaniny. Weźmy to na wesoło. Zatem Chaos nastał. A czymże on jest? Zdaniem Wikipedii (nie ma to jak sięgnąć do zacnego źródła:):  Chaos  (gr .   Χάος  Cháos, łac .  Chaos ‘pustka’) – w mitologii greckiej uosobienie Próżni pierwotnej (stanu przed uporządkowaniem elementów wszechświata) Był to pierwotny stan egzystencji, z którego pochodzili pierwsi bogowie (Ziemia i Niebo). Był złożony z mieszanki pierwiastków, które st...