Przejdź do głównej zawartości

lepsze jutro było wczoraj

Każdego dnia ciężko pracujemy na przyszłość naszych dzieci. Bo kochamy je całym sercem. Prawdziwie. Naszym wielkim marzeniem jest ich przyszły dobrobyt i dobrostan.

Z myślą o tym szukamy najlepszych rozwiązań.  Pilnujemy codziennie, żeby dziecko odżywiało się prawidłowo, dobrze spało, było zdrowe i zadbane. Dużo wiemy o etapach rozwoju, psychologii. Ważne dla nas jest, żeby maluch miał czas na edukacyjne obowiązki, ale też twórczą zabawę. Dbamy o naukę języków, rozwój fizyczny, wspieramy talenty. Wybieramy świadomie placówki oświatowe. Pokazujemy świat i rozbudzamy ciekawość nim.  Wreszcie budujemy zaplecze finansowe i lokalowe.

No i pewnie, no i dobrze. Chcemy dbać o te nasze dzieciaki.
Plecaki, z którymi ruszą w dorosłość, z całej naszej dobrej woli staramy się zapakować po brzegi.

Jednak...

Powiedzmy sobie szczerze - harujemy, bo to wszystko nie jest za darmo.  Masę czasu i energii pochłania naszym rodzinom ta pogoń za dobrą przyszłością. Logistyka, administracja i zarządzanie. Czasem uciekają cenne momenty. Jesteśmy zmęczeni, sfrustrowani, zlęknieni,  a dzieci są przeedukowane, przebodźcowane, wykończone. Nie zawsze, ale bywa tak prawda?

Kiedyś pomyślałam sobie tak przewrotnie, że tak owszem każdego dnia buduję przyszłość, ale uwaga - także przeszłość mojego dziecka.  Gdy stanie się ono dorosłym, dzisiejsza ja będę częścią jego minionego dzieciństwa.

I pojawiła się taka myśl - może zatem warto zacząć od dziś troszczyć się również o przeszłość mojego dziecka?:)

Od tamtej pory patrzę na siebie, na konkretną sytuację, dzień, tydzień, na jakąś decyzję oczami dorosłej Misi. I jeśli czuję, że popełniam błąd, to przepraszam i naprawiam. Za dwadzieścia lat może być za późno. Jeśli serce mówi mi, że galopuję gdzieś bez sensu, bo coś tam kiedyś z tego będzie to zastanawiam się - co z tego konkretnego działania jest teraz? DZIŚ? Dziś przecież szybko stanie się JUTREM.

Przyszłość Twojego dziecka jest jego sprawą, jego wyzwaniem. Przestań się o nią obawiać, nieustannie zabiegać. Rób, to co robisz, ale może wyłącz tego natrętnego wewnętrznego inwestora i stwórz dziś z dzieckiem jakieś wspaniałe wspomnienie z... dzieciństwa:)


ps. temat będę rozbudowywać, bo z mojego punktu widzenia ważne są  jeszcze przynajmniej dwie kwestie. Pierwsza dotyczy naszej motywacji  - dlaczego tak koncentrujemy się na przyszłości? lęk, trend, rozczarowanie własnymi zasobami, a może miłość i zdrowy rozsądek. A druga pojawi się w poście "Oddaj dziecku wiosła w jego własnej łódce" - jak dziecko od najmłodszych lat może samo budować swoje życie, czyli o usamodzielnianiu i takie tam:) A co do lęku o dziecko to możesz mi wierzyć albo nie, ale można go pozbyć i też o tym napiszę:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Disneyem w płeć :)

Lubię bajki Disneya. No dobra - przyznam się - kocham bajki Disneya. Nie, te o księżniczkach nie bardzo. Ale te dzisiejsze, które tak pięknie potrafią mówić dzieciom o ich sile, o wartości odwagi, wierze we własne możliwości, o roli determinacji i wytrwałości w realizacji marzeń. Cenię je także dlatego, że mówią o tym dziewczynkom (coś mi się zdaje, że twórcy spod znaku Myszki Miki, próbują w ten sposób spłacić dług, za treści przekazane przez Kopciuszka i spółkę...*). Ten post nie będzie jednak manifestem feministycznym, bo ja siebie i Misię uczę, że człowiek, to najpierw... człowiek. Potem cała reszta. I jeśli chodzi o mnie koniec tematu. No ale świat w najróżniejszy sposób wysyła inne komunikaty. Czym Mi jest większa, tym wątków dystansujących (nie zaś pokazujących wartość, płynącą z naszej różnorodności) chłopców od dziewczynek pojawia się coraz więcej. Od problemu z różem i tiulowymi spódnicami (i całkiem poważnego wewnętrznego rozdarcia 5 - latki pt. "nosić czy nie......

3 radosne dialogi z Misią! Chodź po radość :)

Radośnie Cię witam! A jeśli z uwagi na poniedziałek nie jest Ci zbyt radośnie, to zaraz będzie! Mam dziś dla Ciebie rysunek Misi, który wykonała jesienią i który jest jednym z moich ulubionych. Między innymi dlatego, że rozpoczął nowy etap w rysowaniu jej pasji rysowania. Po prostu włączyła sobie stop w trakcie bajki i postanowiła namalować modela Jojo, zerkając na ekran monitora :) :) :) I jeszcze 3 scenki rodzajowe nasze rodzinne: Z (dużymi) butami się do serca nie wchodzi Sobotni poranek, Misia zaczyna serduszkową licytację (WOŚP czy co?;)): - Mamo! kocham Cię całym sercem! Zerkam na męża i mówię: - Eeeej chyba dzielimy to serce pół na pół z tatą. - TAAAK - tato Ciebie kocham baaaardzo mocno, jesteś moim skarbem, ale mama troszkę większym... My: - ??? - próbujemy zrozumieć jak to sobie wylogikowała (autorskie określenie Mi). - No... bo ty tato masz większy... yyy... (szuka, szuka argumentu, bo ja mam raczej większy rozmiar od męża we wszystki...

Minimediacje - każdy konflikt ma wiele rozwiązań!

Jesteś rodzicem. Kochasz swoje dziecko, przytulasz, objaśniasz mu świat. Dbasz o zaspokajanie wszelakich potrzeb . Uczysz norm, wprowadzasz w zawiłe tajniki budowania relacji. Uczysz szacunku do siebie i innych. A potem szkrab jest większy i większy. Zaczyna mieć swoje zdanie. Nie zgadza się z Tobą. Chce decydować. Rozkwita jego autonomia, sprawczość, kreatywność. Mocno zaznacza swoje miejsce w świecie. W naturalny sposób, potrafi dbać o swoje prawa. I o to chodziło, prawda? Tak. Niemniej z Twojej perspektywy jest trudniej. Dziecko nie chce robić tego, co mu proponujesz, nie słucha, podważa, nie podąża, kłóci się. No i jeśli nie stosujesz kar i nagród, nie krzyczysz, a wszystko załatwiasz cierpliwymi rozmowami, okazuje się, że nie masz narzędzi, żeby je zmotywować do współpracy TU I TERAZ .  Twoje mega kreatywne propozycje rozwiązywania konfliktów i kwestii spornych - zdają się na absolutne NIC. Zero. Długie rozmowy nie dają efektu. Dziecko nieustannie nie chce się spieszyć...