Przejdź do głównej zawartości

kolorowanki - moja pasja:)

"Kolorowanki? Nieee, to nie dla mnie. Nie mam w sobie tyle cierpliwości, poza tym Misia będzie od razu siedziała mi na kolanach. No i NIE MAM CZASU. A i jeszcze te wzory, jakieś takie esy floresy, a ja lubię harmonię. Nie, nie i nie!"

Siostra mi świadkiem, że tak właśnie gadałam jeszcze pół roku temu. Bo ona je pokochała bez reszty. Więc zazdrośnie spoglądałam na jej dzieła (DZIEŁA!) i powtarzałam, że ja tak nie umiem.

Aż pewnego razu miałam kijowy nastrój i pojechałam do niej na kawę bez mojej świty. Byłyśmy we dwie. No i piję kawę i się żalę, a siostra mówi: "masz! koloruj! zobaczysz - odstresujesz się". Podała mi kredki oraz kartkę w drobne wzorki. No to się zgodziłam. I było tak, jak powiedziała - bardzo się zrelaksowałam. Od tamtej pory pokolorowałam już około pięćdziesiąt najróżniejszych kolorowanek. I uwielbiam to zajęcie! Poniżej pokażę Ci kilka moich prac, ale najpierw podstawy teoretyczne:)

Atuty?
  • są mega łatwo dostępnym sposobem na oderwanie się choć na chwilę od rzeczywistości, bo kolorując wpadasz w specyficzny stan ducha i umysłu. Może nie uwierzysz, ale to trochę jak medytacja. Po prostu włączają się inne obszary w mózgu. Słyszeliście kiedyś o chromoterapii - terapii kolorami? kliknij - chromoterapia O to to właśnie! I zamiast myśleć o nieoddanym projekcie czy wyprawce do szkoły, zastanawiasz się jaki odcień jasnej zieleni będzie pasował do tej ciemnej. Ranga odpowiedzi jest tak wysoka, jakby od tego wyboru zależały losy wszechświata:)
  • dlaczego uważam, że są łatwo dostępne? 
      • po pierwsze są tanie. Cena zbioru kolorowanek to od około 4 do myślę, że max 50 złotych. Ja najdroższą  wielką księgę kupiłam za 25.  Mam trzy takie zeszyty, każdy w innej stylistyce. Mi to wystarcza. Chociaż nie, prawda jest taka, że zawsze coś podkradnę siostrze! ("mogę sobie wyrwać jedną?"). Można je drukować także z sieci. Legalnie:). Kredki to też niewielki wydatek. Ceny od 5 złotych do 20 (to już są wypasy). Oczywiście znajdziesz i takie za 50 pln, ale bez przesady. Warto zaopatrzyć się w elektryczną temperówkę, bo kredki nieustannie trzeba ostrzyć. Koszt ok. 25 złotych + baterie. Sprzęt nie pochłania wielkich ilości energii:)
      • po drugie każde inne zajęcie plastyczne wymaga wygospodarowania specjalnego miejsca. Kolorowanki nie wymagają wiele przestrzeni. Ja jeszcze czasem robię biżuterię, tzn. od kiedy jest Misia robię około 3 sztuki rocznie (!). Od wielkiego dzwonu i na ważne okazje. Na stole, na którym to robię następnego dnia jest konieczny porządek, bo na nim jemy posiłki. I często całą wenę szlag trafia. Dlaczego? Bo nie chce mi się tego całego ekwipunku rozkładać, a potem składać, poza tym ten proces twórczy wymaga skupienia. A składam, bo moja mała sroczka porwałaby wszelkie koraliki.  A kolorowanka? Biorę pudełeczko z kredkami i książeczkę z obrazkami w każdej dowolnej chwili "rozkładam" pasję i w kilkanaście sekund sprzątam po zabawie:)
      • po trzecie można pokolorować niewielki element, albo całą kolorowankę. Wtedy mamy albo kilka chwil dla siebie, albo pełen relaks:)
      • a po czwarte łatwo je zabrać wszędzie ze sobą.
  • kolorowanki wciągają. Może się zdarzyć, że nie tylko Ciebie. My czasem kolorujemy we trójkę. A Mi to uwielbia, poniżej jej prace:)
  • ciekawostka: były bardzo pomocne, na pierwszym etapie, gdy rzucałam palenie. Później zaczęłam jeść, ale to już inna historia:)
  • kolorowanie naprawdę koi, wycisza i odpręża.
  • ponadto nie musisz mieć talentu plastycznego. Pamiętaj nikt nie będzie tego oceniał, jeśli uznasz, że nie chcesz, to nie pokażesz ich nikomu. Ja pokazuję je najbliższym. Dziś troszkę także Tobie:)

W ramach etykiety kilka chwil dla siebie przedstawię Ci kolorowanki, które koloruję po jednym elemencie. Zwykle zajmuje mi to od kilku do dziesięciu  minut. I tyle starcza by na chwilkę się oderwać. Np. Misia ogląda dobranockę, a ja mam całkiem dość po wyczerpującym dniu - no to heja! jeden listek, albo dwa:) i już mam więcej energii, żeby ogarnąć kolejne cztery godziny wieczornego życia rodziny M. Zwykle całość tworzę od kilku dni do kilku tygodni.





Czasem kiedy mam wolną godzinę, lub siedzę w weekend z całą rodziną u mojej siostry, to koloruję większe powierzchnie. I wówczas jest pełen relaks:)

Najpierw czas na Misi dzieła, bo ona chętnie siada i koloruje razem ze mną, a uwierzcie mi pokolorowanie takiej kolorowanki wymaga od 4-latki nie lada skupienia i cierpliwości. Szczególnie, że Mała zwraca uwagę na detale i wybiera wiele kolorów.  Sami zobaczcie:)







Teraz moje:) Pokazuję je tu, żeby Cię zainspirować. Proszę pokoloruj chociaż jedną!  Dzielę się z Tobą moją pasją, nie dla oklasków, ale żeby Cię zachęcić! Nie pożałujesz - zobacz, co można stworzyć:

Poniższa jest tą, którą pokolorowałam, jako pierwszą:


a to kilka innych:)

































A jak już pokolorujesz to wyślij mi zdjęcie Twojej pracy:) republika.radosci@gmail.com

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Disneyem w płeć :)

Lubię bajki Disneya. No dobra - przyznam się - kocham bajki Disneya. Nie, te o księżniczkach nie bardzo. Ale te dzisiejsze, które tak pięknie potrafią mówić dzieciom o ich sile, o wartości odwagi, wierze we własne możliwości, o roli determinacji i wytrwałości w realizacji marzeń. Cenię je także dlatego, że mówią o tym dziewczynkom (coś mi się zdaje, że twórcy spod znaku Myszki Miki, próbują w ten sposób spłacić dług, za treści przekazane przez Kopciuszka i spółkę...*). Ten post nie będzie jednak manifestem feministycznym, bo ja siebie i Misię uczę, że człowiek, to najpierw... człowiek. Potem cała reszta. I jeśli chodzi o mnie koniec tematu. No ale świat w najróżniejszy sposób wysyła inne komunikaty. Czym Mi jest większa, tym wątków dystansujących (nie zaś pokazujących wartość, płynącą z naszej różnorodności) chłopców od dziewczynek pojawia się coraz więcej. Od problemu z różem i tiulowymi spódnicami (i całkiem poważnego wewnętrznego rozdarcia 5 - latki pt. "nosić czy nie......

3 radosne dialogi z Misią! Chodź po radość :)

Radośnie Cię witam! A jeśli z uwagi na poniedziałek nie jest Ci zbyt radośnie, to zaraz będzie! Mam dziś dla Ciebie rysunek Misi, który wykonała jesienią i który jest jednym z moich ulubionych. Między innymi dlatego, że rozpoczął nowy etap w rysowaniu jej pasji rysowania. Po prostu włączyła sobie stop w trakcie bajki i postanowiła namalować modela Jojo, zerkając na ekran monitora :) :) :) I jeszcze 3 scenki rodzajowe nasze rodzinne: Z (dużymi) butami się do serca nie wchodzi Sobotni poranek, Misia zaczyna serduszkową licytację (WOŚP czy co?;)): - Mamo! kocham Cię całym sercem! Zerkam na męża i mówię: - Eeeej chyba dzielimy to serce pół na pół z tatą. - TAAAK - tato Ciebie kocham baaaardzo mocno, jesteś moim skarbem, ale mama troszkę większym... My: - ??? - próbujemy zrozumieć jak to sobie wylogikowała (autorskie określenie Mi). - No... bo ty tato masz większy... yyy... (szuka, szuka argumentu, bo ja mam raczej większy rozmiar od męża we wszystki...

Lady Octopus

Kilka dni temu - moja kuchnia - góra naczyń. W zasadzie stałam przed alternatywą: zaparzenie herbaty w plastikowym pojemniku curvera  i smarowanie chleba drewnianą łyżką, albo pozmywaniem. Wybrałam tą drugą opcję i czekałam na dogodny moment, czyli przynajmniej godzinny sen Misi. Nie dało się - był to typowy dzień pod tytułem "przytul mnie mamo". Zatem postanowiłam wypróbować chustę. Mi była zachwycona. Zaskoczyło mnie to, że zasnęła słodko przytulona do mnie mimo, że dynamicznie ruszałam rękoma, jak to przy zmywaniu. Poczułam się bardzo pierwotnie - domowe obowiązki z dzidziusiem przy sercu:)  Swoją drogą polecam film "Bobasy" - bardzo ładny dokument o 4 stylach wychowania malucha do roku. Mnie wiele zaskoczyło, a moim faworytem jest Panjao z Namibii. On całe swoje dzieciństwo jest naprawdę BEZ PRZERWY blisko mamy:) Film dla przyszłych i obecnych mam oraz osób fascynujących się różnicami kulturowymi. Czekam na Wasze wrażenia i zachęcam do komen...