Ostatnio takie oto trzy zabawne sytuacje:
1.
Ja (zamiatam, trzask - pękł kij od miotły): Ojeeeeej, Misio zobacz złamała mi się miotła, chyba nie będę mogła już dalej być służącą...
Misia: To niiiiic, możesz być smokiem - minęła sekunda - nie, nie smokiem! Możesz być królową!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ku memu wielkiemu zaskoczeniu - awans społeczny! :) niewtajemniczonych zapraszam do przeczytania poniższego tekstu:
a Mąż: nie martw się, kupimy Ci lepszą, taką niełamiącą...
(ironia, żart, sarkazm - przynajmniej mocno w to wierzę!:))
2.
Sylwester, dawno po północy. Byliśmy "w gościach". W pokoju, w którym Miśka poszła spać zwykle mieszka również chomik, a ponieważ hałasował został razem z klatką wyniesiony do kuchni. Impreza się kończy, my też. Mąż po coś tam polazł do kuchni, wraca, trzyma butelkę trunku w ręce. Patrzy na nią niczym Hamlet na czaszkę i pyta:
"Czy jeśli chomik mówi do mnie - 'wypuść mnie z tej klatki, a spełnię Twoje trzy życzenia' - to znak, że trzeba przestać pić?"
3.
Sylwester około południa. Mąż wybył z domu i go nie ma i nie ma. Ja mam lenia, Mi marudzi, żeby włączyć jej bajki na dużym ekranie. Czyli podłączyć laptop do telewizora. To zadanie mnie przerasta, (chociaż jak tak głębiej się zastanowię, to sama nie wiem czemu :D) mówię zatem małej, że jak wróci tata, to jej podłączy.
a ona tonem pełnym rozczarowania, cicho pod swoim słodkim, niewinnym noskiem mówi: "no kurwa, no...."
:):):)
Radosnego Nowego Roku!
Komentarze
Prześlij komentarz