Przejdź do głównej zawartości

List do M.

źródło: Elif Safak, Czarne mleko

(fragment książki) 

"Drogie Dziecko,
to pierwszy list, który do Ciebie piszę. Przeczytałam kiedyś, że niektóre tradycyjne plemiona wierzyły, iż dzieci wybierają sobie rodziców. Wtedy mnie to rozśmieszyło, ale teraz wydaje mi się całkiem wiarygodne. Wyobrażam sobie, jak siedzisz w niebie z aniołami i przeglądasz opasły katalog w skórzanej oprawie ze zdjęciami potencjalnych matek. Pod każdą fotografią widnieje krótki opis. Anioły przewracają kolejne strony z największa cierpliwością. A Ty przyglądasz się wszystkim kandydatkom niczym kupiec. 
           - Ta nie - mówisz. - Ania ta...
           Lekarki, inżynierki, gospodynie domowe i kobiety interesu migają Ci przed oczami. Chociaż jest tam wiele kobiet, które dobrze wykonują swoją pracę i są starannie wykształcone, ignorujesz je. 
           Nagle anioł przewraca kolejną stronę i widzisz moje zdjęcie. To nie jest moja najlepsza fotka. Mam potargane włosy - kolejny raz - i niedbały makijaż. jestem ubrana na cebulę. Pod spodem widnieje opis: "Zakręcona, chaotyczna osobowość, bywa irracjonalna, jeszcze nie znalazła swojego miejsca na świecie, ciągle szuka odpowiedzi. Uwielbia opowiadać historie. Pisarka. Felietonistka. Literatka".
           Wskazując paluszkiem moją twarz, mówisz:
           - Z tą może być zabawnie. Pozwólcie mi się jej lepiej przyjrzeć.
Nie wiem dlaczego, ze wszystkich możliwych matek we wszechświecie wybrałaś mnie. Może szalona z Ciebie dziewczyna. Może idealna matka wydaje Ci się nudna. A może już znasz mnie lepiej niż ja sama. Może dostrzegłaś we mnie potencjał. Może chcesz mi pomóc pokonać moje wady. Możesz być moją przewodniczką, moją najlepszą nauczycielką.
            Jak już wspomniałam, nie wiem, dlaczego mnie wybrałaś, ale chcę żebyś wiedziała, że czuję się zaszczycona. Mam nadzieję, że nigdy nie pożałujesz tej decyzji i nie powiesz: "dlaczego ze wszystkich matek we wszechświecie wybrałam właśnie tę?!"
       Kochająca mama, która nie może doczekać się Twoich narodzin                                                                                                                                    Elif"

polecam tą książkę:
- każdej osobie, która lubi dobrą, literaturę z intelektualną jazdą, ironiczno - serdecznym dystansem autora do siebie i fantastycznie zbudowanym światem.
- każdej kobiecie, która przeżyła/przeżywa depresję
- każdej kobiecie, która przeżyła/przeżywa depresję poporodową
- każdej kobiecie, która jest zagubiona w oceanie współczesnych oczekiwań
- każdej kobiecie, która zastanawia się czy być matką (nikt jeszcze nie ujął tak pięknie tych rozterek)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Disneyem w płeć :)

Lubię bajki Disneya. No dobra - przyznam się - kocham bajki Disneya. Nie, te o księżniczkach nie bardzo. Ale te dzisiejsze, które tak pięknie potrafią mówić dzieciom o ich sile, o wartości odwagi, wierze we własne możliwości, o roli determinacji i wytrwałości w realizacji marzeń. Cenię je także dlatego, że mówią o tym dziewczynkom (coś mi się zdaje, że twórcy spod znaku Myszki Miki, próbują w ten sposób spłacić dług, za treści przekazane przez Kopciuszka i spółkę...*). Ten post nie będzie jednak manifestem feministycznym, bo ja siebie i Misię uczę, że człowiek, to najpierw... człowiek. Potem cała reszta. I jeśli chodzi o mnie koniec tematu. No ale świat w najróżniejszy sposób wysyła inne komunikaty. Czym Mi jest większa, tym wątków dystansujących (nie zaś pokazujących wartość, płynącą z naszej różnorodności) chłopców od dziewczynek pojawia się coraz więcej. Od problemu z różem i tiulowymi spódnicami (i całkiem poważnego wewnętrznego rozdarcia 5 - latki pt. "nosić czy nie......

3 radosne dialogi z Misią! Chodź po radość :)

Radośnie Cię witam! A jeśli z uwagi na poniedziałek nie jest Ci zbyt radośnie, to zaraz będzie! Mam dziś dla Ciebie rysunek Misi, który wykonała jesienią i który jest jednym z moich ulubionych. Między innymi dlatego, że rozpoczął nowy etap w rysowaniu jej pasji rysowania. Po prostu włączyła sobie stop w trakcie bajki i postanowiła namalować modela Jojo, zerkając na ekran monitora :) :) :) I jeszcze 3 scenki rodzajowe nasze rodzinne: Z (dużymi) butami się do serca nie wchodzi Sobotni poranek, Misia zaczyna serduszkową licytację (WOŚP czy co?;)): - Mamo! kocham Cię całym sercem! Zerkam na męża i mówię: - Eeeej chyba dzielimy to serce pół na pół z tatą. - TAAAK - tato Ciebie kocham baaaardzo mocno, jesteś moim skarbem, ale mama troszkę większym... My: - ??? - próbujemy zrozumieć jak to sobie wylogikowała (autorskie określenie Mi). - No... bo ty tato masz większy... yyy... (szuka, szuka argumentu, bo ja mam raczej większy rozmiar od męża we wszystki...

może czasem coś wyrośnie... czyli teoria chaosu

Moje jestestwo, a tym samym i macierzyństwo wkroczyło w fazę, którą mogę  scharakteryzować tylko poniższym cytatem muzycznym: Euro ma swój hymn, i ja także! Już kilka niezłych dni straciłam na próbach znalezienia jakiegoś sensu, niejałowej interpretacji. Do tego każda próba uporządkowania tego i owego lądowała w koszu, a raczej obok niego. Zatem sięgam po znany mi już sposób (i nieraz uznany za skuteczny!) polegający na okiełznaniu nieskorej do współpracy rzeczywistości teraźniejszej i przeszłej za pomocą pisaniny. Weźmy to na wesoło. Zatem Chaos nastał. A czymże on jest? Zdaniem Wikipedii (nie ma to jak sięgnąć do zacnego źródła:):  Chaos  (gr .   Χάος  Cháos, łac .  Chaos ‘pustka’) – w mitologii greckiej uosobienie Próżni pierwotnej (stanu przed uporządkowaniem elementów wszechświata) Był to pierwotny stan egzystencji, z którego pochodzili pierwsi bogowie (Ziemia i Niebo). Był złożony z mieszanki pierwiastków, które st...