2192 dni. Tyle jutro minie od naszego pierwszego spotkania. Chciałabym napisać, że było ono magiczną chwilą, ale... to nieprawda. Rozgoryczona byłam tamtymi wydarzeniami na sali porodowej, tym co mnie spotkało, ale po czasie dostrzegłam w nich duży swój udział. Niedojrzałość, strach, zewnątrzsterowność, nieufność do siebie samej, brak poczucia własnej wartości i sprawstwa - to elementy mojego stanu ducha, który towarzyszył mi, gdy na świat przyszła Misia (i każdego dnia przed jej narodzinami). Na szczęście, gdy zostałyśmy już tylko we dwie, zaczęła się dzika przygoda, ekscytująca wyprawa, wyczerpująca wspinaczka lub łagodna żegluga, innym razem spacer we mgle, a niekiedy ostra jazda rozpędzonym samochodem. Podróż. A podróże kształcą:) Dzięki niej temten stan umysłu, który miałam na porodówce (i już dużo wcześniej) dawno jest wspomnieniem. Zmieniłam się. I za to jestem Misi wdzięczna i będę już zawsze, bo jeszcze nieraz mnie zmobilizuje do przepoczwarzania się w ciekawszą, bardziej wartościową i... wyluzowaną wersję siebie:)
Tak, jak dziś. Jestem znana z sentymentalizmu. Bywa, że taniego :) Mi świetnie kwituje moje romantyczne uniesienia (zajrzyj choćby tu: Złomkiem być i w ogóle do tekstów pod etykietą radość :)).
Śpiewamy sobie piosenkę z filmu "Sing" ("Sing - piosenka Ash" - klik) i chwilę tańczymy razem. Na koniec biorę szkrabiankę na ręce i śpiewamy głośno:
"(...) Spełnią się sny, me sny, me sny, speeeełniąą sięę snYyyYYyyyyy".
Opuszczam Miśkę na podłogę i poruszona nadchodzącym jutrzejszym dniem, mówię:
"Ty jesteś moim spełnionym snem o cudownym dziecku".
A ona na to odpowiada krótko i rzeczowo: "Fuuuj!"
:) :) :) 6 urodziny już jutro! Od bladego świtu (nie sądzę by z powodu emocji pospała długo) będę się bawić samochodem Barbie, który zamienia się w domek dla piesków. Yeah! Tzn. Misia będzie, ale od kilku dni mi grozi, że potrzebuje towarzystwa :D
Ps. Przed chwilą poszłam dać jej buziaka przed snem i mówię: "dobranoc", a ona: "ja Ciebie też" :)
grafika znaleziona tu: https://pl.pinterest.com/pin/155233518379194378/
Tak, jak dziś. Jestem znana z sentymentalizmu. Bywa, że taniego :) Mi świetnie kwituje moje romantyczne uniesienia (zajrzyj choćby tu: Złomkiem być i w ogóle do tekstów pod etykietą radość :)).
Śpiewamy sobie piosenkę z filmu "Sing" ("Sing - piosenka Ash" - klik) i chwilę tańczymy razem. Na koniec biorę szkrabiankę na ręce i śpiewamy głośno:
"(...) Spełnią się sny, me sny, me sny, speeeełniąą sięę snYyyYYyyyyy".
Opuszczam Miśkę na podłogę i poruszona nadchodzącym jutrzejszym dniem, mówię:
"Ty jesteś moim spełnionym snem o cudownym dziecku".
A ona na to odpowiada krótko i rzeczowo: "Fuuuj!"
:) :) :) 6 urodziny już jutro! Od bladego świtu (nie sądzę by z powodu emocji pospała długo) będę się bawić samochodem Barbie, który zamienia się w domek dla piesków. Yeah! Tzn. Misia będzie, ale od kilku dni mi grozi, że potrzebuje towarzystwa :D
Ps. Przed chwilą poszłam dać jej buziaka przed snem i mówię: "dobranoc", a ona: "ja Ciebie też" :)
grafika znaleziona tu: https://pl.pinterest.com/pin/155233518379194378/
Komentarze
Prześlij komentarz