W tym tygodniu miałam taki jeden dzień, że się wściekłam. Nie, nie na Miśkę. Na sprawę w ogóle z nią niezwiązaną. I chodziłam taka zła od południa. Chociaż malutkiej tego nie okazywałam. Jak zwykle czule do niej mówiłam i śpiewałam piosenki...Około 17 kiedy Mąż wrócił z pracy, córeczka była w stanie takiego rozdrażnienia, że nie byliśmy w stanie jej niczym ukoić. Po prawie godzinie płaczu, który nazywam "płaczem do nieprzytomności" i próbie poszukiwań przyczyn tego stanu ("a może boli ją brzuszek", "może jet głodna", "może chce pić", "może chce spać" - za każdym razem podejmowaliśmy odpowiednie środki, czyli masaże brzuszka, karmienie, pojenie, próby usypiania - wszystko to na nic) nie wytrzymałam i musiałam wyjść do innego pomieszczenia. Tam wykrzyczałam z siebie całą wściekłość i poczułam ogromną ulgę. Po kilku sekundach przyszło totalne ukojenie! Już rozluźniona wróciłam do Misi, wzięłam ją na ręce. Dziewczynka uspokoiła się w tej samej chwili, jeszcze troszkę się poprzytulała, zupełnie łagodna i zasnęła kamiennym snem. Dzieci są sejsmografami naszych emocji, nawet jeśli wydaje nam się, że je przed nimi ukrywamy...
Lubię bajki Disneya. No dobra - przyznam się - kocham bajki Disneya. Nie, te o księżniczkach nie bardzo. Ale te dzisiejsze, które tak pięknie potrafią mówić dzieciom o ich sile, o wartości odwagi, wierze we własne możliwości, o roli determinacji i wytrwałości w realizacji marzeń. Cenię je także dlatego, że mówią o tym dziewczynkom (coś mi się zdaje, że twórcy spod znaku Myszki Miki, próbują w ten sposób spłacić dług, za treści przekazane przez Kopciuszka i spółkę...*). Ten post nie będzie jednak manifestem feministycznym, bo ja siebie i Misię uczę, że człowiek, to najpierw... człowiek. Potem cała reszta. I jeśli chodzi o mnie koniec tematu. No ale świat w najróżniejszy sposób wysyła inne komunikaty. Czym Mi jest większa, tym wątków dystansujących (nie zaś pokazujących wartość, płynącą z naszej różnorodności) chłopców od dziewczynek pojawia się coraz więcej. Od problemu z różem i tiulowymi spódnicami (i całkiem poważnego wewnętrznego rozdarcia 5 - latki pt. "nosić czy nie......
Komentarze
Prześlij komentarz