Zadzwoniłam do S. Nie widziałyśmy się jakieś 1,5 miesiąca, a ja tu z rozmowy dowiaduję się, że ma nogę w szynie i serce na temblaku. Nie zastanawiałam się długo i postanowiłam wsadzić Misię w wózek, w autobus, aby zawitać do biednej i uziemionej cioci S. Wdrapałyśmy się z malutką na 4 piętro (to powód uziemienia S. i przyczyna mojej kilkuminutowej zadyszki - sama ledwo tam zawsze włażę, a teraz jeszcze niosłam mojego szkraba). No i ja przejęta chcę poznać kulisy wypadku przez który widzę ją o kuli z nogą w ortopedycznym wdzianku, a ta mi o sercowych dylematach:) No i chyba dopiero po godzinie i moim dopominaniu się "ale-co-z-tą-nogą" powiedziała mimochodem co się wydarzyło na stoku, jakbym zawracała jej głowę pierdołami. PRAWDZIWA KOBIETA, czyż nie?:)
Jesteś rodzicem. Kochasz swoje dziecko, przytulasz, objaśniasz mu świat. Dbasz o zaspokajanie wszelakich potrzeb . Uczysz norm, wprowadzasz w zawiłe tajniki budowania relacji. Uczysz szacunku do siebie i innych. A potem szkrab jest większy i większy. Zaczyna mieć swoje zdanie. Nie zgadza się z Tobą. Chce decydować. Rozkwita jego autonomia, sprawczość, kreatywność. Mocno zaznacza swoje miejsce w świecie. W naturalny sposób, potrafi dbać o swoje prawa. I o to chodziło, prawda? Tak. Niemniej z Twojej perspektywy jest trudniej. Dziecko nie chce robić tego, co mu proponujesz, nie słucha, podważa, nie podąża, kłóci się. No i jeśli nie stosujesz kar i nagród, nie krzyczysz, a wszystko załatwiasz cierpliwymi rozmowami, okazuje się, że nie masz narzędzi, żeby je zmotywować do współpracy TU I TERAZ . Twoje mega kreatywne propozycje rozwiązywania konfliktów i kwestii spornych - zdają się na absolutne NIC. Zero. Długie rozmowy nie dają efektu. Dziecko nieustannie nie chce się spieszyć, sp
Powtórzysz te słowa jak mnie zobaczysz w seksownej sukience na wysokich obcasach w ortezie i o kulach... :)haha...
OdpowiedzUsuń