Przejdź do głównej zawartości

hasło z Encyklopedii Dobrego Życia: pomagajki nadzwyczajne

pomagajki nadzwyczajne - odmiana z gatunku homo sapiens, najczęściej średniego wzrostu, (choć znane i opisane są osobniki nawet 2-metrowe). Miejscem występowania p.n. są legowiska innych homo sapiens, w których urodziły się młode (ich migrujące populacje są najbardziej liczne przez pierwszych 6 tygodni, kiedy to homosapiensięta określa się mianem noworodków). Kierunek migracji p.n. jest wyznaczany przez lokalizację poszczególnych legowisk. Najczęściej odbywa się to w sposób koncentryczny, gdzie centrum stanowi legowisko świeżo upieczonych rodziców, do którego schodzą się pozostałe osobniki.

Dotychczas poznano i skatalogowano wiele zwyczajów pomagajków nadzwyczajnych. Oto niektóre z nich:
- p.n. przynoszą różne zdobycze niezbędne w pierwszych miesiącach życia homosapiensiąt - biolodzy potocznie nazywają te upolowane obiekty prezentami;
- czynnie uczestniczą w dbałości o legowisko rodziców młodych - zmywają naczynia, zamiatają, prasują, piorą;
- dzielą się własnym lub zasłyszanym doświadczeniem, dając rodzicom cenne rady w stylu "robisz to całkiem dobrze, ale ja Ci pokażę jeszcze inne rozwiązanie";
- jeśli wpadają tylko z krótką wizytą na tzw. kawę to albo same ją sobie robią, albo myją swój kubek.
- w krótkich okresach opiekują się zastępczo potomstwem pozwalając tym samym mamie i tacie na pobieganie po otwartej przestrzeni, by zrelaksowani i nieco wypoczęci od codziennych wyzwań mogli wrócić i w pełni radować się rodzicielstwem;
- matka młodych zwykle poświęca się w tym okresie wzmożonej opiece nad potomstwem i zdecydowanie obniża swoją aktywność z zakresu polowania.- p.n.przejmują tę rolę gotując i robiąc zakupy;


Jeśli osobnik prezentuje choć jedno z powyższych zachowań, możemy ze spokojem  zaliczyć go do odmiany pomagajków nadzwyczajnych.
Ślę gorące uściski wszystkim moim pomagajkom:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Disneyem w płeć :)

Lubię bajki Disneya. No dobra - przyznam się - kocham bajki Disneya. Nie, te o księżniczkach nie bardzo. Ale te dzisiejsze, które tak pięknie potrafią mówić dzieciom o ich sile, o wartości odwagi, wierze we własne możliwości, o roli determinacji i wytrwałości w realizacji marzeń. Cenię je także dlatego, że mówią o tym dziewczynkom (coś mi się zdaje, że twórcy spod znaku Myszki Miki, próbują w ten sposób spłacić dług, za treści przekazane przez Kopciuszka i spółkę...*). Ten post nie będzie jednak manifestem feministycznym, bo ja siebie i Misię uczę, że człowiek, to najpierw... człowiek. Potem cała reszta. I jeśli chodzi o mnie koniec tematu. No ale świat w najróżniejszy sposób wysyła inne komunikaty. Czym Mi jest większa, tym wątków dystansujących (nie zaś pokazujących wartość, płynącą z naszej różnorodności) chłopców od dziewczynek pojawia się coraz więcej. Od problemu z różem i tiulowymi spódnicami (i całkiem poważnego wewnętrznego rozdarcia 5 - latki pt. "nosić czy nie......

3 radosne dialogi z Misią! Chodź po radość :)

Radośnie Cię witam! A jeśli z uwagi na poniedziałek nie jest Ci zbyt radośnie, to zaraz będzie! Mam dziś dla Ciebie rysunek Misi, który wykonała jesienią i który jest jednym z moich ulubionych. Między innymi dlatego, że rozpoczął nowy etap w rysowaniu jej pasji rysowania. Po prostu włączyła sobie stop w trakcie bajki i postanowiła namalować modela Jojo, zerkając na ekran monitora :) :) :) I jeszcze 3 scenki rodzajowe nasze rodzinne: Z (dużymi) butami się do serca nie wchodzi Sobotni poranek, Misia zaczyna serduszkową licytację (WOŚP czy co?;)): - Mamo! kocham Cię całym sercem! Zerkam na męża i mówię: - Eeeej chyba dzielimy to serce pół na pół z tatą. - TAAAK - tato Ciebie kocham baaaardzo mocno, jesteś moim skarbem, ale mama troszkę większym... My: - ??? - próbujemy zrozumieć jak to sobie wylogikowała (autorskie określenie Mi). - No... bo ty tato masz większy... yyy... (szuka, szuka argumentu, bo ja mam raczej większy rozmiar od męża we wszystki...

Minimediacje - każdy konflikt ma wiele rozwiązań!

Jesteś rodzicem. Kochasz swoje dziecko, przytulasz, objaśniasz mu świat. Dbasz o zaspokajanie wszelakich potrzeb . Uczysz norm, wprowadzasz w zawiłe tajniki budowania relacji. Uczysz szacunku do siebie i innych. A potem szkrab jest większy i większy. Zaczyna mieć swoje zdanie. Nie zgadza się z Tobą. Chce decydować. Rozkwita jego autonomia, sprawczość, kreatywność. Mocno zaznacza swoje miejsce w świecie. W naturalny sposób, potrafi dbać o swoje prawa. I o to chodziło, prawda? Tak. Niemniej z Twojej perspektywy jest trudniej. Dziecko nie chce robić tego, co mu proponujesz, nie słucha, podważa, nie podąża, kłóci się. No i jeśli nie stosujesz kar i nagród, nie krzyczysz, a wszystko załatwiasz cierpliwymi rozmowami, okazuje się, że nie masz narzędzi, żeby je zmotywować do współpracy TU I TERAZ .  Twoje mega kreatywne propozycje rozwiązywania konfliktów i kwestii spornych - zdają się na absolutne NIC. Zero. Długie rozmowy nie dają efektu. Dziecko nieustannie nie chce się spieszyć...